Grześ


Grzesia przyniosła nam osoba, która pół roku wcześniej adoptowała od nas Kasiulę
Nie ukrywam, że jest dla nas ogromnym ryzykiem przyjęcie tego kota do naszego domu tymczasowego.
Grześ jest niestety cały zagrzybiony, bardzo widoczne są przerzedzenia sierści na całym ciele. Grzybica jest wyjątkowo zakaźna, dlatego kocurek jest izolowany, a my staramy się przedsięwziąć wszelkie środki bezpieczeństwa, żeby żaden z naszych kociaków na tymczasie się nie zaraził.
Koszt leczenia i szczepienia kociaków byłby wtedy dla nas zabójczy...:-( Bardzo ubolewam nad faktem, że kocurek nie mógł zostać na tymczasie u osoby, która nam go przyniosła.
Ale kocurek jest bardzo oswojony, gadatliwy i miziasty i szkoda było go zostawić w miejscu, gdzie został znaleziony. Jestem pewna, że jesteśmy w stanie odmienić jego los i po wyleczeniu znaleźć mu wyjątkowy dom.
Grześ jest już po pierwszej szczepionce na grzybicę i jak tylko nasz śmierdziuszek będzie zdrowy, podda się go zabiegowi kastracji.

---

28 sierpień 2010

Grześ został wykastrowany i wyleczony z grzybicy.
W końcu unormowały się też jego stosunki z innymi kotami. Na początku dochodziło często do groźnych bijatyk z innymi kocurami.
Niestety kilka tygodniu temu w jego moczu pojawiła się krew, już dwa razy był cewnikowany. Od dłuższego czasu jest na antybiotykach. Na początku lekarz stwierdził zapalenie pęcherza, ale teraz, gdy jego leczenie się przedłuża chcemy zrobić dodatkowe badania i sprawdzić np. stan jego nerek.
A po wyleczeniu planujemy go w końcu też zaszczepić.

---

15 wrzesień 2010

Kompleksowe badania krwi i moczu (również sprawdzające stan jego nerek) nie wykazały niczego niepokojącego, czyli potwierdza się diagnoza lekarza, że to najprawdopodobniej zapalenie pęcherza lub cewki moczowej.
Kocurek dostał antybiotyk o przedłużonym działaniu, nospę na rozkurczenie i lek wyciszający (na zmniejszenie parcia na oddawanie moczu).
Po dwóch tygodniach byliśmy na wizycie kontrolnej i zapadła decyzja, żeby już dalej nie leczyć antybiotykiem. Grześ ma nadal podawany urosept. Ale na szczęście jest już poprawa...:-)

Dołączamy nowe zdjęcia Grzesia.

---

29 grudzien 2010
Grześ w listopadzie bardzo często ze względu na problemy z oddawaniem moczu lądował u weterynarza. Nasz lekarz stwierdził, że jest to spowodowane stresem a pochodzenie jest choroby idiopatyczne i Grześ zaczął przyjmować amitryptilinum. Był też wielokrotnie cewnikowany.
Robione były różne badania, kilkukrotne badania moczu, usg, badania krwi, które niestety nie wskazywały na prawdziwą przyczynę.
Apogeum nastąpiło 1 listopada, kiedy Grześ się zupełnie zatkał.
Wylądował wtedy w lecznicy całodobowej w Łodzi i przesiedział tam na szpitaliku trzy dni.
Założony mu został cewnik, gruntownie go przebadano i badania wykazały obecność kamieni cystynowych.
Po powrocie miał dietę i kurację, które niestety nie do końca się sprawdziła, bo tydzień po wyjściu kot się znów zatkał i nie mógł oddać moczu.
Został mu wszyty cewnik, który mimo zabezpieczenia (kołnierza) został po kilku dniach przez niego samego wyrwany.
Następnie było kilka dni spokoju, po czym Grześ znowu się zatkał.
Nasz lekarz zaczął podejrzewać nowotwór pęcherza, bo ścianka pęcherza było wyjątkowo zgrubiona.
Zdecydowano o otwarciu pęcherza, wyczyszczeniu i pobraniu próbek do badania histopatologicznego.
To co znaleźli w pęcherzu zdziwiło samego lekarza. Kamieni i kryształów było mało, za to wyciągnęli z niego dziwny rodzaj "skrzepów"?
Kotek dochodził do siebie dwa tygodnie, a badania wycinka pęcherza i samych skrzepów były negatywne.
I niestety po krótkim okresie spokoju, Grześ znowu się zatkał.
Wtedy zdecydowano o usunięciu prącia i wyszyciu cewki.
Grześ jest już ponad dwa tygodnie po operacji i po wyjęciu szwów.
W trakcie operacji potwierdziło się, że Grzesia zatykają kamienie.
Grześ czuje się dobrze, ma apetyt i dopisuje mu humorek.

Mamy nadzieję, że to już koniec jego koszmaru!


Kontakt: 530 756 345


01 - 09 - 2013
Grześ odszedł...
Już się nie męczy, już Go nic nie boli...