Dyzia - kotka po wypadku

W tym roku nasze miasto Pabianice postanowiło przeznaczyć znaczną kwotę na sterylizację i kastrację kotów dziko-żyjących.
Dla karmicieli rozdawana jest karma.
Dodatkowo Miasto zobowiązało się leczyć bezpańskie zwierzęta, które uległy wypadkom.
W połowie maja dostaliśmy telefon, czy znajdziemy dom dla kotki potrąconej przez samochód, czy po prostu ją uśpić?
Zwierzę było mocno poturbowane, groziła mu amputacja tylnej łapki.
Eutanazja to dla nas ostateczność, walczymy o każde zwierzę do końca!
Decyzja była jedna - ratować!

Kotka przeszła operację, szybko dochodziła do zdrowia.
Na początku czerwca zamieszkała w nowym domu.
Jej Opiekunka (osoba niezwykle wrażliwa, kochająca zwierzęta) troskliwe się nią zajęła.
Niestety szybko zorientowała się, że kotka nie podnosi się, porusza się jedynie na przednich łapkach, ma kłopoty fizjologiczne.
Co dalej robić? Dlaczego nie może się podnieść, przecież miała normalnie chodzić?
Tu zaczyna się dramat kotki!

Jedynie zdjęcia RTG może pokazać co jest przyczyną takiego stanu (szkoda, że wcześniej tego nie zrobiono!)
Oczywiście następny problem, kto ma finansować dalsze leczenie zwierzaka, przecież to kot z interwencji?
Czy Miasto poczuwa się, aby nadal płacić?

Szybko wyprowadzono nas z błędu, odpowiedź była jasna - "...jeśli nie rokuje to uśpić!"
Najlepiej i najprościej - jedynie osoba obojętna lub nieznająca się na zwierzętach może tak powiedzieć!
Zwierzę przeszło operację, dużo wycierpiało, ma niesamowitą wolę życia, a teraz jak okazało się, że nie jest do końca sprawne to po prostu zlikwidować?!
Wstyd drogie Panie z Urzędu Miasta!

Zdjęcie RTG wykonaliśmy (już kotka przeszła na "Miauczykotka") w lecznicy u Pana Szymańskiego.
Okazało się, że jest złamanie kręgu TH10.
Na 90% nie będzie chodzić.
Krótkie spojrzenie na Opiekunkę, jak Ona przyjęła tę wiadomość.
Nie trzeba było pytać - widok kalekiego, tulonego zwierzaka był wymowny!

Dyzia (imię dostała po naszym Dyżku, który też porusza się wyłącznie na przednich łapkach i doskonale sobie radzi) konsultowana była jeszcze w dwóch niezależnych klinikach weterynaryjnych: Animal - Broniewskiego w Łodzi i Bracia Mniejsi w Konstantynowie.
W Animalu miała wykonane zdjęcie cyfrowe - niestety diagnozy były podobne - zwierzę nie odzyska sprawności!

No cóż, trzeba pogodzić się z tą diagnozą i nauczyć się żyć z niepełnosprawnym kotem.
Kotka wykazuje wolę życia, ma apetyt, przemieszcza się ciągnąc tylną łapkę (nie sprawia jej to trudności).
Najbardziej jednak lubi przytulać się do swojej Opiekunki, jakby chciała podziękować, że właśnie dzięki Niej żyje....


Dyzia odeszła.
Wierzymy, że zwierzęta też trafiają do raju i tam jest już nasza kotka.
Nic ją nie boli, jest sprawna i szczęśliwa...