Ogonek - ciężko chory na serce

>
1 luty 2010 - potrącony kociak
I kolejna kocia bida trafiła dzisiaj pod nasze skrzydła.

Kociak został znaleziony na środku ruchliwej trasy (Łódź-Wrocław)
Gdy przejeżdżałam próbował podnosić główkę. Od razu trafił do lecznicy, gdzie został dokładnie obejrzany i dostał leki przeciwwstrząsowe.
Został mu także zoperowany i pozszywany ogon, który przy końcu był w bardzo tragicznym stanie. Przed operacją lekarze długo rozważali jego amputację. Czy uda się uratować ogonek kociaka - czas pokaże.

Mamy wielką nadzieję, że kociak nie doznał obrażeń wewnętrznych, co by pogorszyło bardzo i tak ostrożne rokowania.

Nadchodzące dni będą decydujące...

Bardzo dziękujemy (trochę spóźnione, ale szczere) Pani Kindze K. z Warszawy za objęcie wirtualną adopcją naszego chorego kotka Ogonka.

----------------------------------------------------------------------
Ogonek już od czerwca jest pod opieką Pani Kingi.
W tym momencie rokowania są ostrożne. Ogonek Ogonka się zagoił i tu lekarze nie widzą już żadnego niebezpieczeństwa. Natomiast ujawniły się niedawno kłopoty z sercem. Lekarze podejrzewają wrodzoną wadę serca, ale na potwierdzenie, kociak musi przejść przez serie badań. Na dodatek kociak przechodził dość długo koci katar i dopiero niedawno został zaszczepiony. Kolejnym zabiegiem powinna być kastracja, ale ze względu na serce, nie wiadomo, czy jest dla niego bezpieczna. Odkładamy ją na razie tak, jak możemy, mimo, że kociak już zaczął dorastać.
Dopóki nie sprawdzimy dokładnie stanu jego serca, nie będziemy ryzykować.
Kociak mimo swoich chorób jest bardzo wesoły i wszędzie go pełno. Na pierwszy rzut oka zupełnie nie widać, żeby mu cokolwiek dolegało. Widać, że jest szczęśliwy, a my chcemy, żeby się cieszył tym szczęściem, jak najdłużej:-)

---

napisaliśmy maila do doktora Niziołka z Warszawy (specjalisty kardiologa)

29 grudzień 2010

Witam serdecznie,
w jednym z naszych domów jest kotek, który pa wstępnie zdiagnozowany niezamknięty przewód botalla.
Kotek ma ok. roku, po wypadku samochodowym. Był dwa razy operowany (najpierw zaszywanie ogona, później amputacja)
Do tej pory nie został wykastrowany, bo lekarze ostrzegają nas przed ryzykiem.
Proszę o poradę, czy powinniśmy go operować, czy Państwo mogą to zrobić, czy istnieje duże ryzyko i jakie są koszty?
Podobno operacji mógłby się podjąć Pan R...(podobno koszt wyniósłby ok. 400 zł - plus nagłośnienie operacji)
Nie jesteśmy zbyt bogatą grupą pomocy kotom bezdomnym...:-(
Ale, gdy istnieje możliwość pomocy kotu...

Pozdrawiam serdecznie i liczę na odpowiedź.

---

Pod naszą opieką cały czas przebywa Ogonek, kocurek, który trafił do nas po wypadku samochodowym i któremu trzeba było amputować ogonek.
Niestety nasza kicia nie ma szczęścia. Okazało się, że jest poważnie chory na serce.
Na samym początku lekarze podejrzewali u niego niezamknięty przewód Botalla.
Niestety konsultacje, echo serca i badanie, które przeprowadził kardiolog doktor Niziołek nie potwierdziły tej diagnozy.
Okazało się, że Ogonek ma dziurę między komorami serca. Wada, które nikt w Europie nie jest w stanie zoperować.
Krew Ogonka płynie teraz w dobrym kierunku, ale po jakimś czasie, krew zmieni kierunek, a kociak zacznie się dusić.
Ogonkowi zostały góra cztery lata życia.
Mamy nadzieję, że szczęśliwe.

Tylko mała nadzieja nadal tkwi w nas, że znajdzie się osoba, która zechce się zaopiekować naszym Ogonkiem do końca jego dni, która będzie go kochała i dbała o niego bardziej, niż miauczykotek.

--- 24.02.2012

Nasz Nemeczek nie żyje. Odszedł od nas pod koniec grudnia.
Znaleźlismy go na ranem już martwego w kociarni.
Ogonek trafił do nas na początku 2010 roku. Dr. Niziołek u którego go później badaliśmy, stwierdził, że takie kotki żyją maksymalnie do 3 lat, a pod koniec życia ze względu na częste duszenie się muszą przebywać w specjalnych namiotach tlenowych.
Pocieszam się faktem, że Ogonek nie musiał tak cierpieć i odszedł niespodziewanie i szybko, gdy był jeszcze całkiem wesołym i szczęśliwym kotkiem.
Cieszę się, że w ciągu dwóch lat u nas miał wszystko, co potrzebne do szczęścia, miłość, opiekę i dużą działkę na wsi w bezpiecznej okolicy do wybiegania:-)
Ale ból po stracie pozostanie w nas do końca.