Frędzel

Czasami tak jest,że to kot sam wybiera sobie człowieka..tak było z Frędzelkiem.
Przyjaciel Karoliny wychodził z pracy, zapalił jeszcze ze znajomymi papierosa i ...wrócił do domu z kotem.
Spod śmietnika wybiegło małe ''Coś'' usiadło mu między nogami i zaczęło pożerać wzrokiem miaucząc przy tym niemiłosiernie.
Krótki wywiad i ocena sytuacji....ktoś podobno wyrzucił kociaka z samochodu :-(
Wziąć go, zostawić, wziąć..zostawić?. Szybka decyzja i radosne miauknięcie na potwierdzenie i zrozumienie hasła ''no to chodź, wezmę cię.
Kociak jak psiak przy nodze pobiegł za nowym panciem do samochodu, położył się grzecznie na kocyku i zasnął.
Został już odrobaczony, odpchlony, miał mega świerzba w uszkach, taka kopalnia bez dna.....
Karolina niepokoi się trochę jego budową, obawia się, że może mieć problemy hormonalne.
Ma zbyt dużą główkę. Potrzebne chyba będą specjalistyczne badania :-(

---

Niestety Frędzelek przegrał walkę.....w niedzielę rano Karolina znalazła Go w przedpokoju na dywaniku, dostał zapaści.
Poza chudością nie miał żadnych zewnętrznych objawów, że coś Go gnębi od środka.
Pomimo szybkiej pomocy weterynarza, która miała dać mu szansę na wyprowadzenie z tego stanu, po paru godzinach jego organizm się poddał.
Nie umierał sam, ale to tak bardzo boli........
Biegaj szczęśliwy Malutki za tęczowym mostem (')