Niechciany

"2 stycznia 2014r. wszedł do naszego domu czarny kot i skierował się do kuchni, gdzie stały miski naszej kotki.
Nikt z domowników nie zareagował, gdyż myśleliśmy, że to nasza Furia (też czarna).
W pewnym momencie Furia zaczęła syczeć i stanęła gotowa do walki.
"Nowy Przybysz" był głodny, kichał, był zaniedbany i miał sporo łupieżu, ale nie był wychudzony.
Zostawiliśmy go w domu, aby się ogrzał i najadł.
Następnego dnia zabrałam go do weterynarza p. P. Szymańskiego.
Powiedział, że nie jest w stanie określić dokładnie wieku kota - od 2 do 5 lat, że jest wykastrowany i że wszystko z nim w porządku.
Na moją prośbę lekarz podał kotu tabletkę na odrobaczenie.
Kocurek jest bardzo spokojny, lubi sobie dużo zjeść.
Właściwie cały czas je, śpi, je, śpi....
Korzysta z kuwety.
Wygląda na kota domowego, pcha się na kanapy i łóżka, lubi poleżeć i pomruczeć.
Kocurek został wykąpany, jest czyściutki."


Taki list otrzymaliśmy z prośbą o znalezienie domu dla tego "nieproszonego gościa".
Nie mógł tam zostać - domowniczka, kotka Furia z prawdziwą nienawiścią atakowała przybysza.
Aby załagodzić napiętą sytuację, kotkę "na chwilę" przeniesiono do innego domu.
Tam stała się tragedia - kotka zmarła (prawdopodobnie dostała zawał)!
Teraz rodzina nie może sobie wybaczyć, że zostawiła "przybłędę", a ich ukochana kotka z żalu umarła!
Mają żal do kota, że przez niego stała ta tragedia!
Nie lubią go, wręcz unikają!
"Jeść damy, ale serca do niego to nie mamy..."
Przykra sytuacja - zwierzak nie rozumie, dlaczego nikt go nie pogłaszcze, nie przytuli, choć obciera się o nogi, mruczy.

Nie chcemy oceniać postępowania tych ludzi, rozumiemy żal po stracie ukochanej kotki, ale czy na pewno winny jest ten kocurek...?

Szukamy dla niego domu spokojnego, takiego, gdzie będzie kochany, głaskany, do kogo będzie mógł przytulić.

Kontakt w sprawie adopcji: 530 756 345

09-04-2014
Kotek ma swój nowy dom.
Adoptowała Go rodzina z Łodzi.
Tam będzie kochany...